sobota, 21 grudnia 2013

#8 Recenzja zbiorcza produkty Oriflame

Witajcie!

 Pierwszy raz na moim blogu pojawia się taka forma recenzji. Dziś będziecie mieli okazję przeczytać moją opinię na temat czterech produktów firmy Oriflame jakie otrzymałam do testów. Jeden z zakresu pielęgnacji i trzy z kolorówki. 

 Za sobą mam kilkanaście produktów z tej firmy, lepszych i gorszych, ale zazwyczaj nie oceniam firmy generalizując i wrzucając wszystkie produkty do jednego worka w momencie gdy jakiś nie przypadł mi do gustu lub też zakochałam się używając go i tak też jest w tym momencie. Każda marka nie tylko kosmetyczna ma swoje buble i perełki, no ale nie ukrywajmy, że reklamom telewizyjnym czy innym za bardzo ufać nie można. Dlatego blogerki przychodzą z odsieczą i obiektywnie przedstawią Wam czy dany produkt warty jest swojej ceny czy odwrotnie. (Oczywiście biorąc na sprostowanie to, że każdy ma inny gust i inne upodobania co przekłada się na opinie. :)) Przechodząc do sedna...



1. Pure Nature Pear & Nectarine Face Cream
Krem do twarzy Pure Nature z gruszką i nektarynką

Opis producenta:
Nawilża, chroni i zmiękcza skórę ekstraktami gruszki i nektarynki. Jego nakładanie to czysta przyjemność dzięki lekkiej, orzeźwiającej formule. Stosuj codziennie rano i wieczorem. 
25,- zł / 75 ml


Teraz kilka słów ode mnie. Jak wiecie po recenzji poprzedniego kremu do twarzy jakiego używałam trudno będzie przebić i dać mi coś lepszego. Nie oznacza to jednak, że ten krem jest złym produktem. Z oczekiwań producenta wynika, że krem powinien nawilżać, chronić i zmiękczać skórę czyli tak naprawdę robić to samo co mój ulubieniec od Palmer's. Krem z Oriflame niestety poza tym, że naprawdę bardzo przyjemnie pachnie to nic szczególnego nam nie oferuje. Jest w porządku, ustawiłabym go mniej więcej pomiędzy słowem dobry, a zły. Wydaje się zbyt ciężki do stosowania go pod makijaż i na dzień, a za lekki by zastosować go na noc gdy chcemy zapewnić skórze ukojenie po całym dniu noszenia makijażu i narażeniu na nieprzyjemne czynniki zewnętrzne. Oczywiście w grę wchodzi również cena i pojemność tego produktu. O ile zgodziłabym się, że przełożenie pojemności na cenę jest do przyjęcia to z jakością już jest gorzej. Jeśli kupowałabym ten krem pierwszy raz i nie znała wcześniej mojego ulubieńca na 80% byłabym skłonna kupić ten produkt. Niestety to czy byłabym z niego zadowolona czy nie już opisałam, jest to krem przeciętny i za tę cenę i za tę jakość po przetestowaniu uważam, że nie sprosta oczekiwaniom osoby o skórze wrażliwej i trudnej.

Czy zdecyduję się go kupić?
Nie.

2. Master Curl Mascara
Podkręcający tusz do rzęs Master Curl

Opis producenta:
Pragniesz osiągnąć efekt uwodzicielskich oczu dzięki fantazyjne podkręconym rzęsom? Nie musisz dłużej czekać! Technologia Curl Protect z formułą wygładzającą rzęsy podtrzymuje efekt podkręcenia nawet do 14 godzin, podczas gdy wyjątkowa szczoteczka w kształcie łuku doskonale rozdziela i wydłuża każdą z rzęs.
poza promocją 33,- zł / 8 ml
w trakcie promocji 21,90 zł / 8 ml


Z tuszu jestem zadowolona. Nie mam dużych wymagań co do nich byle się nie kruszyły, nie miały grudek ani nie wpływały źle na moje liche, ale jednak ważne dla mnie rzęsy. Różnicę możecie zobaczyć na zdjęciu choć niewielką... Moje oko nie jest dobrym modelem do pokazywania efektów przed i po, ponieważ więcej uroku doda mi czarna kreska eyelinerem niż pomalowanie rzęs. Tak czy owak mogę polecić Wam ten tusz, bo jest warty zerknięcia i przetestowania. Nie do końca sprostał opisowi producenta, ale tak jak mówię najważniejsze są dla mnie te poszczególne wypisane punkty i jestem zadowolona! :)

Czy zdecyduję się go kupić?
Być może.

3. Eternal Gloss
Błyszczyk do ust Eternal

Opis producenta:
Nasz najtrwalszy błyszczyk. Wystarczy jedno muśnięcie niezwykle intensywnym, odpornym na blaknięcie kolorem. Ciesz się pięknym odcieniem i połyskiem na ustach nawet do 7 godzin. Specjalny aplikator precyzyjnie nakłada błyszczyk. 
poza promocją 30,- zł / 5 ml
w trakcie promocji 19,90 zł / 5 ml


Dostałam odcień Enternal Pink, malinowy, pięknie pachnący, posiadający drobinki błyszczyk. Jest jednak dość ciemny i dziwię się, że według opisu jaki został mi dołączony jest najjaśniejszym z dostępnych. Mimo tego ciemnego odcienia postanowiłam go przetestować. Błyszczyk dość mocno się klei, ale to wpływa na to, że jest bardziej trwały. U mnie wytrzymał około 2 godziny tylko w połączeniu z piciem. Nada się do makijaży, które nie muszą być bardzo trwałe i można pozwolić sobie na poprawkę co jakiś czas. Niestety bardzo źle wpływa na moje usta przy kontakcie z mrozem. Mam bardzo wrażliwe usta i w czasie nawet lekkich przymrozków stawiam tylko i wyłącznie na balsam. Myślę, że w okresie wiosenno-letnim będzie lepiej się sprawdzał. Na dokładkę pokażę Wam swatcha na dłoni, a wchodząc w TEN LINK możecie zobaczyć makijaż z udziałem tego błyszczyka.


Na zdjęciu widać drobinki, o których wspominałam. Na ustach nie są one aż tak widoczne, ale usta są rozświetlone na tyle na ile pozwala im kolor maziajki. :) Jeszcze wspomnę o przełożeniu ceny do jakości... za cenę obniżoną byłabym skłonna go kupić, lecz na pewno nie za normalną.

Czy zdecyduję się go kupić?
Raczej nie.

4. Pure Colour Mono Eye Shadow
Cienie do powiek Pure Colour Mono

Opis producenta:
Niezwykle twarzowe cienie, zarówno w matowym, jak i lekko perłowym wydaniu, stworzą efektowny makijaż oczu na każdą okazję. Wypróbuj je wszystkie!
20,- zł / 1,5 g


Zostawiłam ten cień na koniec nie bez powodu... Przykro mi, ale przełożenie ceny na jakość jest nieporozumieniem. Za cenę 20 zł w Inglocie dostaniemy cień wysokiej jakości, pigmentacji i trwałości, a tutaj dostajemy produkt gorszy niż cienie z palety Beauties Factory. Cieszę się, że nie musiałam kupować tego produktu by dowiedzieć się jak jest zły. Moim zdaniem to czysty bubel i chwyt na ciekawy opis producenta. Dostałam perłowy odcień różu o nazwie Pink Shimmer. Na zdjęciu same możecie ocenić jego "pigmentację" i "połysk"... Z dołączonego opisu od Kasi wynika, że "pięknie się mieni jeśli nałoży się go na mokry cień bazowy (np. z kolekcji Oriflame Velvet Blaze)" niestety moim zdaniem za taką cenę cień powinien mienić się pięknie i bez bazowego cienia... Wynika z tego, że jeśli chcemy by ten cień za 20 zł pięknie się prezentował musimy dokupić inny za jeszcze wyższą cenę... Szkoda, bo gdy wyjęłam go z przesyłki kolor bardzo mi przypadł do gustu taki delikatny róż. Niestety na oku też nie wygląda dobrze, przy nałożeniu prawie go nie widać i trzeba nakładać kilka warstw a już po godzinie traci się z powieki. Cieszę się, że dostałam ten produkt do testów, bo przynajmniej wiem z czym miałam do czynienia.

Czy zdecyduję się go kupić?
Na pewno nie...


Trzymajcie się ciepło! :*

5 komentarzy:

  1. A ja nie znam kosmetyków Oriflame - czekam na potępiające "uuu" :D ; Jakoś nie miałam styczności z konsultantkami i tak wyszło. Choć właściwie jestem laikiem w malowaniu się to cień do powiek popisał się swoją nienaganną pigmentacją, nie ma co :D Może zrobisz z niego rozświetlacz, da się jakoś dać mu drugie życie? :) Bo aż szkoda wydanych 20 zł na niego :P

    No i gdzie ta 7-eczka w obserwatorach ? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie ja na szczęście za niego nie zapłaciłam tylko dostałam do przetestowania, ale oddałam go innej blogerce żeby też mogła zobaczyć jaki to hit jest :P niestety nawet na rozświetlacz jest słaby... :D

      ahhaha no właśnie nie wiem nie lubią mnie :CCC ale dzięki za udostępnienie! :* :D

      Usuń
  2. super recenzja! I jak narazie mam identyczne zdanie co do cienia...bo gorszego w życiu nie miałam:D ceny są za wysokie jak na jakość produktów ori...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo niestety... choć perełki swoje ta firma ma :) <3

      Usuń
  3. rewelacyjnie wszystko opisałaś!!
    w dodatku mam to samo, ze lepiej u mnie wyglada kreska linerem niz maskara :))

    OdpowiedzUsuń