wtorek, 25 marca 2014

#13 Recenzja - Iwostin Fluid Łagodzący Trwale Kryjący SPF 30

Hej!!

 Zapraszam Was na recenzję podkładu do skóry wrażliwej firmy Iwostin! Jest to podkład, który ma za zadanie nawilżyć naszą skórę, ujednolicić jej koloryt przy tym dobrze kryć i nie podrażniać. Posiada SPF 30 co oznacza, że byłby idealnym przyjacielem na okres letni i wiosenny gdy mamy już większy kontakt z promieniami słonecznymi. Fluid Correctin Sensitia posiada trzy składniki aktywne: Iricalmin, Hialuronian sodu oraz Alantoinę, których działanie zostało opisane poniżej.


 iwostin.pl o produkcie:
 "Właściwości:
- Koi i łagodzi podrażnioną skórę
- Regeneruje warstwę hydrolipidową naskórka
- zapewnia optymalny poziom nawilżenia
- wygładza i wyrównuje koloryt skóry
- zapewnia trwały efekt naturalnego makijażu do 10 godzin
- zapewnia wysoką ochronę przeciwsłoneczną (filtr SPF 30)
- dostępny w 3 odcieniach (jasny, naturalny, ciepły beż)
 Iricalmin:
Długotrwale koi i łagodzi podrażnioną skórę oraz regeneruje ochronną barierę lipidową naskórka, przywracając komfort i optymalny poziom nawilżenia.
 Hialuronian sodu:
Wiąże wodę w naskórku, dzięki czemu zapewnia prawidłowy poziom nawilżenia skóry.
 Alantoina:
Wygładza i zmiękcza skórę oraz pobudza regenerację komórek."


 Producent zaleca nam aplikowanie produktu za pomocą palców po wcześniejszym użyciu kremu do skóry wrażliwej, ja aplikowałam go różnie i również różne bazy pod niego stosowałam by zwrócić uwagę na to jak będzie zachowywał się w połączeniu z nimi.

 Szata graficzna oraz samo opakowanie bardzo mile cieszy (przynajmniej moje) oko. Fluid mieszka sobie w standardowej tubce o pojemności 30ml z zakończeniem uniemożliwiającym przedostawanie się nadmiaru produktu podczas jego wydobywania. Uważam to za plus, nie każdy produkt w tubce ma takie ostrzejsze zakończenie, które według mnie jest bardzo ułatwiające użytkowanie tym bardziej jeżeli podkład jest bardzo płynny.  Tym samym przeszłam do konsystencji, Correctn Sensitia jest gęsty, nie spływa z ręki, lecz przy tym ma lekką formułę. Zapewne dlatego producent zaleca nakładanie go palcami, jak wiemy pod wpływem ciepła będzie się on przy okazji lepiej stapiał z naszą skórą. 

 Aplikowałam go na różne sposoby: pędzlem, palcami, gąbeczką suchą i wilgotną również. Na samym początku, gdy produkt używałam za pierwszym i drugim razem zauważyłam, że ciemnieje mi po nałożeniu na twarz o około dwa tony. Nie spodobało mi się to oczywiście, ponieważ jestem osobą o jasnej cerze a kolor wydobyty od razu z opakowania był idealnie dopasowany. Powiem szczerze, że nie wiem c było tego powodem. Pamiętam, że z racji tego, że podkład ma nawilżać używałam go bez żadnego kremu, być może wtedy przy bezpośrednim kontakcie ze skórą ciemniał. No naprawdę nie mam pojęcia i żałuję, że nie zwróciłam na powód tego większej uwagi... 

 Po tym incydencie odstawiłam go na jakiś czas i wróciwszy spróbowałam aplikacji wilgotną gąbeczką, efekt był świetny, naturalny, krycie było odpowiednie a na twarzy nic się nie działo - kolor pozostał taki jak wydobyty z opakowania. Byłam zachwycona, ponieważ lubię gdy podkład nawilża, nie powoduje u mnie zapychania i dodatkowo wygląda naturalnie. 

 Dziś postawiłam na pędzel, do którego również staram się przekonać czyli Hakuro H50s. Efekt był równie dobry, krycie odpowiednie tym bardziej, że moja cera przeszła bombardowanie! ;) Za każdym razem, nie ważne czym go nakładamy wygląda dobrze, naturalnie oraz świeżo. Niestety nie poradzi sobie z większymi niespodziankami i albo użyjemy dodatkowo korektora miejscowo albo odpuścimy, bo budować krycia za bardzo się nim nie da.


  Podkład ma tendencję do ścierania się, nie za bardzo nadaje się na okresy zimowe lub przejściowe gdy mamy więcej na sobie, mam na myśli oczywiście szalik bądź czapkę. Jest to spowodowane tym, że nie zastyga na twarzy, ale jej też nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek i tak dalej. :) 

 Niestety zwróciłabym uwagę na to czym go utrwalamy albo na jaką bazę kładziemy, bo z tym też miałam przeboje. Zdarzało się, że po przypudrowaniu nie wyglądał dobrze szczególnie z bliska, jakby nieco się warzył. 

  A propos baz jakie pod niego używałam. Na kremie do twarzy Oriflame (gruszka i nektarynka) problemy po utrwaleniu zdarzały się dosyć często tak samo gdy używałam kremu La Roche-Posay na dzień Hydreane Extra Riche. Może przesadziłam z nawilżaniem mojej skóry. :P Aplikowany na bazę silikonową z Glazel Visage (choć obstawiam, że mogłaby być jakakolwiek inna silikonowa) sprawował się bardzo dobrze, nieco mniej, ale też w porządku wyglądał na odżywczym kremie nawilżającym na dzień z Nivei (Aqua Effect, ochrona UV).

 Wszystkie moje spostrzeżenia należy wziąć pod uwagę oczywiście nie w pełnych 100%, każda skóra wrażliwa, mieszana się od siebie różni, u Ciebie akurat nie musi być z tym problemu. :)

 Podkład jestem w stanie polecić dlatego, że dobrze kryje, wygląda naturalnie, nawilża i nie uczula. Cena waha się od 30 złotych do 20 złotych za wspomniane wyżej 30ml, jest to przystępna cena i jestem w stanie go ponownie kupić. Na razie mam innego ulubieńca, lecz do tego podkładu na pewno wrócę szczególnie gdy temperatura podskoczy wyżej i słońce nie będzie chować się za chmurami.

 Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, bo recenzja dosyć obszerna, ale ja lubię sobie pogadać, porozpisywać się na temat produktów, które przetestowałam, bo uważam, że w pewnym stopniu istotna jest opinia innych wtedy gdy nad jakimś produktem się zastanawiamy.

Pozdrawiam Was!

Trzymajcie się ciepło! :*

czwartek, 20 marca 2014

#12 Recenzja - SENS.US Szampon i maska do włosów

Witam!!

 Dziś porozmawiamy sobie trochę o włosach, temat, który pierwszy raz gości u mnie na blogu, ponieważ jeszcze nigdy nie recenzowałam żadnego produktu przeznaczonego do pielęgnacji głowy. Na tapecie mamy produkty profesjonalne firmy SENS.US. 

 O samej marce:
 "SENS.US jest luksusem dnia codziennego; jest Profesjonalną Pielęgnacją Stworzoną we Włoszech z myślą o naturze oraz miłością do sztuki fryzjerskiej.
 Linia SENS.US zrodziła się w świecie coraz bardziej gotowym, aby Mieszać, Tworzyć i Rzucać Wyzwania. Nazwa łacińskiego pochodzenia wychodzi poza dosłowne znaczenie ‘zmysłu’ rozszerzając je o pojęcia takie, jak ‘czuć, uświadamiać sobie, postrzegać zmiany wewnątrz własnego ciała’.
 Pozwól uwieść się światem prawdziwych przyjemności, gdzie posmakujesz Życiowej Myśli, wewnętrznego doświadczania, gdzie inteligencja rodzi się poprzez nowy proces odkrywania ciała, który zmienia nasze życie oraz relacje z innymi ludźmi."


 Zanim było mi dane spróbować po raz pierwszy produktów Sens.Us zadzwoniła do mnie przemiła Pani imieniem Anna i przeprowadziła krótki wywiad na temat stanu moich włosów by dokładnie dopasować odpowiednie dla mnie produkty. Już na wstępie czułam, że nie mam do czynienia z "byle czym", ponieważ wiedziałam, że Pani Ania jest osobą kompetentną a firma nie rzuca nam do testowania pierwszego lepszego produktu z listy. Otrzymałam szampon oraz maskę z serii Illumyna, oba o pojemności 250ml. Żeby recenzja trzymała się całości opiszę swoje odczucia osobno do każdego produktu zaczynając od szamponu.

Frequent Use Shampoo


 Powiedziałam Pani Ani, że myję swoje włosy średnio co 2-3 dni, zdarza się, że skóra głowy jest swędząca a zasługą tego jest SLS w składzie niektórych szamponów. Zanim dostałam do ręki Frequent Use Shampoo zostałam zapewniona, że w/w szampon SLSów nie zawiera i mogę być spokojna o stan swojej skóry na głowie. Produkt miał sprawiać, że głowa nie będzie podrażniona a jednocześnie włosy będą odświeżone i czas do następnego umycia będzie wydłużony. 

 Co sam producent mówi na temat tego szamponu:
 "Regenerujący szampon do częstego użytku.
 Odpowiedni do każdego rodzaju włosów. Wzbogacony ekstraktami z rumianku, szałwii i tymianku odżywia i nawilża włosy, sprawiając, że stają się błyszczące, miękkie i pełne życia. Delikatna formuła umożliwia codzienne stosowanie. Nie zawiera SLS/SLES."

 Biorąc pod uwagę zapewnienia producenta nie do końca zgadzam się z opisem. Po umyciu tym szamponem włosów (gdy dodatkowo nie użyłam maski) nie odczułam by były bardziej miękkie i błyszczące. Natomiast odnosząc się do zapewnień Pani Ani faktycznie się zgadzam. Włosy były odświeżone przez dłuższy czas, ponieważ następne mycie następuje po pełnych 3 dniach lub nawet na 4 dzień od użycia tego szamponu a dodatkowo skóra na głowie jest w dobrym stanie, ustąpiło swędzenie i podrażnienie. Co do formuły produktu, szampon jest moim zdaniem bardziej płynny niż inne szampony jakich używałam do tej pory np. Garnier Fructis.

 Uważam, że jest to produkt godny uwagi.

So Smooth Mask


  Po umyciu moje włosy opisałam Pani Ani jako puszące się i wywijające w każdą stronę. Tym razem zapewniła mnie, że ta maska ze zdyscyplinuje, pozbędę się puszenia, będę potrafiła je bardziej ujarzmić. Poleciła również nakładanie tego produktu mniej więcej od połowy włosów i wmasowanie w końcach - tak też robiłam - miało to zapobiec zbędnemu obciążeniu ich.

 Co sam producent mówi na temat tej maski:
 "Dogłębnie dyscyplinująca maska, eliminująca puszenie się włosów.
 Wzbogacona ekstraktem z nagietka, gardenii oraz proteinami mleka sprawia, że włosy stają się miękkie i jedwabiste oraz łatwe do układania."

 Tym razem zgadzam się i z zapewnieniami samej firmy jak i tymi, o których Pani Anna mi powiedziała. Włosy zostały wygładzone, starałam się trzymać ją na włosach maksymalnie do 4 minut, tak jak było napisane na opakowaniu. Raz zdarzyło mi się trochę za długo przetrzymać i włosy były nieco obciążone, ale przy dojściu do wprawy z ilością nakładania maska sprawuje się genialnie. Plusem jej jest jeszcze fakt, że poza tym, że puszenie ustąpiło to idealnie sprawdza się przy używaniu prostownicy! Bardzo dobrze chroni przed ciepłem, włosy się nie elektryzują ani nie wyglądają na przetłuszczone (miałam takie przypadki gdy odżywka była zbyt ciężka). Włosy po niej nie są oklapnięte, z tego produktu jestem zadowolona w stu procentach!!

 Maskę polecam z czystym sumieniem!


 Podsumowując, serdecznie polecam oba te produkty firmy SENS.US. Poniżej zostawiam Wam stronę, na której możecie wyszukać sobie salony, w których produkty te są dostępne. Niestety nie znam ceny ani szamponu, ani maski a dostać można je tylko za pośrednictwem salonów, które pracują na tych produktach. Może w przyszłości się to zmieni, być może firma zdecyduje się na otwarcie sklepu internetowego by ułatwić nam dostępność? Kto wie. ;) Tak czy owak polecam, bo dobrze dostosowane produkty do waszych potrzeb a nie byle co z drogerii wyjdzie Wam tylko na dobre!


Całuję,

Trzymajcie się ciepło! :*

[źródło zdjęcia kul oraz tekstu o marce i produktach: http://www.ilovesensus.pl/]

środa, 19 marca 2014

Makijaż z Pierre Rene i MIYO

Cześć!

 Dawno nie było u mnie jakiegoś mejkapu więc z okazji tego, że wczoraj przyszła mi wygrana paczka z rozdania u Darii Kosmetyczna Hedonistka Blog postanowiłam właśnie tymi produktami wykonać maziaje na bloga. Cały makijaż wykonałam prawie w pełni kosmetykami Pierre Rene i MIYO. 

 Mam nadzieję, że Wam się spodoba, następnym razem spotkamy się z recenzją produktów do włosów Sens.Us. ;)







 Produkty, które użyłam:


  • Podkład Pierre Rene Skin Balance nr 20 Champagne
  • Korektor Eveline
  • Puder ryżowy Pierre Rene
  • Bronzer MIYO Sun Kissed
  • Róż do policzków MIYO Cheeky blush
  • Baza pod cienie Virtual
  • Potrójne cienie MIYO OMG! Eyeshadows nr 03 Ocean View
  • Cień MIYO OMG! Eyeshadows nr 16 Diva
  • Cień MIYO OMG! Eyeshadows nr 01 White
  • Cień MIYO OMG! Eyeshadows nr 07 Chocolate
  • Cień MIYO OMG! Eyeshadows nr 34 Iris
  • Eyeliner żelowy Rimmel
  • Kredka do oczu MIYO Blackmaniac
  • Maskara Pierre Rene Lash Precision
  • Pomadka Pierre Rene ColorBalm nr 16 Natural
  • (nie ma na zdjęciu) Pod podkład baza silikonowa Glazel Visage


Na koniec zdjęcie paznokci z wykorzystaniem również produktu firmy Pierre Rene, jest to lakier Glass Effect nr 11 a pod nim Hean nr 186. :)

Dajcie znać czy taki kolorowy makijaż przypadł Wam do gustu,
czy macie któryś z wymienionych produktów oraz
jakie macie zdanie na ich temat!

Pozdrawiam!

Trzymajcie się ciepło! :*

niedziela, 16 marca 2014

TAG: TMI - Too Much Information!

Hej!

 Przeglądając z nudów Youtub'a wpadłam dziś na Tag, który robiła Weak Point (link do filmu) i po jego obejrzeniu trafiłam jeszcze na nowy kanał bardzo ciekawej dziewczyny, która nazywa się Julia. Nie znałam jej kanału do dziś, ale zasubskrybowałam, bo jest pełna energii co mi bardzo odpowiada - itsxjul (link do filmu)

 Rzadko robię TAGi raczej to nie moja bajka, ale chciałam dziś postawić na coś na luzie a te pytania akurat takimi są! ;) Jeśli oczywiście macie ochotę zapraszam Was również do napisania posta lub nakręcenia filmu!

 Pytań jest aż 50 więc zanosi się na dłuższe czytanie. Nie przedłużając...

1. Co masz na sobie?
Hahaha no nieźle się zaczyna! :P Na sobie mam kapcie, skarpetki, leginsy, beżową koszulkę i jeden z ulubionych swetrów do noszenia "po domu".


2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
Taaak, nadal jestem.


3. Czy kiedykolwiek miałaś straszne zerwanie?
Hmm, nie, strasznym chyba żadnego bym nie nazwała.


4. Ile masz wzrostu?
Około 165 cm.


5. Ile ważysz?
Nie wiem, nie mam w domu wagi, ostatni raz jak się ważyłam to było 65kg - w lipcu.


6. Jakieś tatuaże?
Nie, ale kiedyś zrobię - jakiś... :D 


7. Jakiś piercing?
Tylko dziurki w uszach. Kiedyś myślałam nad kolczykiem w okolicy łuku brwiowego, ale byłam w gimnazjum i mi przeszło. :P


8. Twoje OTP? - ulubiona, wymarzona para w telewizji?
W telewizji... chyba nie mam... 
Chociaż jakbym miała wybrać parę z serialu, który jest nadal emitowany w TV to bym wybrała Panią Marię i Pana Włodka z Na Wspólnej. :D 
Gdybym miała wybrać z filmu to Allie i Noah z The Notebook. :D


9. Ulubiony serial?
Uwielbiam seriale animowane i im jestem najbardziej "wierna" jeśli już seriale oglądam, bo tak to raczej nie potrafię. Zatem wybierając z animowanych to (czekam na wielki wybuch śmiechu :D):
~ Odlotowe Agentki
~ Świat Według Ludwiczka
~ X-men (Ewolucja oraz wersja z lat '90)
~ Gęsia Skórka, której nie oglądałam od wieków!!!!


10. Ulubione zespoły?
Zespołów ulubionych to raczej nie mam, jak już to wokalistów/wokalistki.
~ Emeli Sande
~ Eminem
~ 2Pac
i żadnego nie jestem fanką. :P


11. Coś, czego Ci brakuje? 
Ciszy. Mieszkam w mieście gdzie to ciszę trudno, w domu też domownicy zawsze coś robią i tego chyba mi najbardziej brak i co się z tym wiąże - koncentracji mi brakuje. :D Poza tym to jeszcze słońca, ale ono już przychodzi powoli. :P


12. Ulubiona piosenka?
Mam ich dużo, ale jakbym miała wybrać to pewnie wszystkie możliwe wersje językowe "Colors of the wind" z filmu Pocahontas oraz "Circle of life" z Króla Lwa wraz z oryginałem Eltona Johna, no i ostatnia "He lives in you" też Król Lew, ale część druga - Czas Simby. :D


13. Ile masz lat?
W Kwietniu 20. XDDD


14. Znak zodiaku?
Baran - widać. :D


15. Czego szukasz u partnera?
Szczerości, bezpieczeństwa, wspólnych celów i tak dalej, i tak dalej. :D


16. Ulubiony cytat?
"Co Cię nie zabije to Cię wzmocni."
"Everybody lies."


17. Ulubiony aktor?
Za dużo. Z ulubionych, których uwielbiam oglądać ze względu na aktorstwo to Depp, Di Caprio, Bacon, oczywiście wiele innych i zapewne lepszych niż trójka wymienionych, ale zapomniałam. :D A Ci, których lubię po prostu oglądać i nie patrzę na aktorstwo (choć też czasem) to np. Gosling. :D


18. Ulubiony kolor?
Pochodne czerwieni - bordo, wiśnia, burgund. I lubię zielony. :D


19. Głośna muzyka czy cicha?
Zależy od nastroju, na tę chwilę cicha.


20. Gdzie idziesz / co robisz gdy jesteś smutna?
Nie mam miejsca, w które idę, ale jak jestem smutna lubię oglądać filmy więc jakby Kino było otwarte 24h na dobę i było odpowiednio tanie to pewnie spędzałabym właśnie tam czas. Co robię to prócz oglądania filmów najczęściej horrorów, bo to one najbardziej poprawiają mi nastrój (wtf?! jestę psycholę) to gram w gry. :D Obecnie Tomb Raider część 6354645 - Lara Croft and the Guardian of Light, Najdłuższa podróż/The Longest Journey, Jazz Jack Rabbit 2, Kapitan Pazur/Claw i jakaś przygodówka The Night of the Rabbit, ale taka nudnawa trochę. :D


21. Jak długo zajmuje Ci prysznic?
Dużo czasu! :D Uwielbiam jak woda po mnie spływa hahaha. Gdybym miała gdzieś rachunki za wodę i moją skórę, która się przez to wysusza to bym siedziała tam nawet dwie godziny! :D Normalnie sam prysznic zajmuje mi od 10-20 minut. Długo, co?? :D


22. Jak długo zajmuje Ci przygotowanie się rano?
OMG. Ja jestem człowiekiem, który zawsze "ma" dużo czasu, czyli się grzebię bardzo, a jednocześnie osobą, która zawsze się spieszy, bo jak gramolę się X godzin to potem wszystko robię na ostatni moment. :D OK nawet na pytanie nie potrafię odpowiedzieć więc jak miałam/mam na 8 do szkoły to wstawałam/wstaję o 6/6.30 i wychodziłam/wychodzę o 7.30. W tym czasie jem śniadanie, robię śniadanie do szkoły, maluję się, układam włosy, ubieram się. lol XD


23. Czy kiedykolwiek brałaś udział w bójce?
Tak. Poza bijatykami "dla zabawy" z moim bratem o 5 lat starszym to biłam się z kolegą z podstawówki w podstawówce, o! Mam nadzieję, że to zrozumiałe. Obraził mnie chyba czy coś.


24: TURN ON - Co Ci się podoba u chłopców / facetów?
Podoba mi się mój chłopak, ale jeśli mam odpowiadać dokładniej to:
Poczucie humoru, kultura, to, że potrafi się zachować odpowiednio do sytuacji i lubię oczy. :D


25. TURN OFF - Co Ci się nie podoba u chłopców / facetów?
Przeciwieństwa tego powyżej (poza oczami). ;)


26. Powód dla którego dołączyłaś do Youtube?
Żeby subskrybować inne kanały.


27. Czego się boisz? 
Trudno określić, za dużo rzeczy mnie czasem przeraża, ale poza tym to boję się złych duchów, ciemności czasem, bo mam bujną wyobraźnię i widzę duchy, śmierci się boję trochę.


28. Kiedy ostatnio płakałaś?
Chyba jakiś tydzień czy półtora tygodnia temu.


29. Kiedy ostatnio powiedziałaś że kogoś kochasz? 
Wczoraj.


30. Co oznacza nazwa twojego kanału?
Mam kanał na YT, ale nie dodaję żadnych filmów, wykorzystuję go tylko do subskrypcji innych i chyba nazwa to moje imię i nazwisko.


31. Ostatnia przeczytana książka?
"Zaginiona" Harlan Coben


32. Książka, którą aktualnie czytasz?
Próbuję czytać "Nostalgię Anioła" Alice Sebold.


33. Co ostatnio oglądałaś?
Filmik na YT z tym TAGiem u Jul.


34. Ostatnia osoba, z którą rozmawiałaś?
Mój tata.


35. Relacja między tobą a osobą, której ostatnio wysłałaś smsa?
Dobra, mój chłopak.


36. Ulubiona potrawa?
Chyba nie mam, ale jakbym miała coś wybrać to raczej rosół z makaronem "nitki". Uwielbiam brokuły - sosy, zupy z brokuł też, kurczaka lubię bardzo.


37. Miejsce, które chcesz odwiedzić?
Dużo ich, ale na pewno chcę zobaczyć Tadź Mahal więc Indie.


38. Ostatnie miejsce w którym byłaś?
Kuchnia.


39. Czy ktoś Ci się teraz podoba?
Mój chłopak.


40. Ostatni raz kiedy pocałowałaś kogoś?
W sierpniu mojego chłopaka.


41. Ostatnio kiedy ktoś Cię obraził?
Nie mam pojęcia. Rzadko ktoś mnie obraża. :D To chyba dobrze. :D


42. Ulubione słodycze?
Rafaello, lody, ciasta "mokre" czyli te z kremami itp. wiecie. :D


43. Na jakich instrumentach grasz?
Na żadnym nie gram, kiedyś chciałam na saksofonie jak byłam młodsza.


44. Ulubiona część biżuterii?
Kolczyki i naszyjniki.


45. Ostatni uprawiany sport?
Sport to nie wiem jaki ostatnio, siatkówka w Liceum haha. :D Jeśli ogólnie ćwiczenia fizyczne to rozgrzewka, pośladki i ćw. rozluźniające Mel B.


46. Jaka piosenkę ostatnio śpiewałaś?
Nie mam pojęcia, ale chyba MIKA - Happy Ending.


47. Ulubiony teks na podryw?
Nie mam żadnego, ale bardzo mnie bawią teksty "pseudo podrywacza" obstawiam, że kojarzycie jeśli nie to wpiszcie sobie w google. :P


48. Czy kiedykolwiek użyłaś tego tekstu?
Nie używam tekstów na podryw.


49. Z kim ostatnio przebywałaś w wolnym czasie?
Z tatą i psem.


50. Kto powinien odpowiedzieć na te pytania?
Kto chce, ale taguję Agnieszkę z bloga Agnieszka bloguje oraz VIPY. Oczywiście to nie jest mus. ;)


* * *

Mam nadzieję, że post Wam się 
podobał, takie inne coś z luzem. :)


Trzymajcie się ciepło! :*

środa, 12 marca 2014

Givenchy spring/summer 2014 - makijaż inspirowany pokazami

Hej!

 Stwierdziłam, że może wezmę udział w konkursie u Maxineczki jeśli mam jeszcze czas. Wczoraj oglądałam filmik gdzie akurat o nim mówiła i do dziś jest czas na zgłoszenie. Konkurencja jest ogromna, ale udział sobie wezmę.

 Inspirowałam się tą imitacją maski z kryształkami. Niestety nie posiadam kryształków i też nie byłam na tyle odważna by pokryć prawie całą twarz więc wybrałam tylko poszczególne partie twarzy czyli policzki, usta i brwi. Swojego wybranego kosmetyku firmy Golden Rose czyli Top Coata użyłam do utrwalenia czarnego lakieru na imitacji mojej siateczki jak u modelek. 

GIVENCHY S/S 2014





 Oraz mój makijaż inspirowany. Jest nieco różniący się, ale myślę, że najważniejsze aspekty zachowałam, a swoje wniosłam.



Będzie mi bardzo miło jeśli te moje wybryki Wam się spodobają!
Piszcie komentarze co sądzicie!

Trzymajcie się ciepło! :*

sobota, 8 marca 2014

Czym maluję - cienie do powiek

Cześć!!

 Zapowiadałam post o cieniach i wypadałoby w końcu go napisać i opublikować zatem - oto i jest. Przedstawię tu wszystkie moje cienie i powiem kilka słów od siebie, nie będzie to typowa recenzja, bo to naprawdę będzie zaledwie dwa/trzy zdania o każdym żeby post nie był zbyt długi. Nie uważam żebym tych cieni miała jakoś wiele dlatego pokusiłam się o zrobienie takiego posta w innym wypadku po prostu by mi się nie chciało. :D Pokusiłam się też o cyknięcie dla Was słoczy więc i do oglądania będzie co nieco. 

 Jakiś czas temu przedstawiałam Wam moją kolekcję wkładów cieni HEAN więc myślę, że tylko dołączenie zdjęcia będzie idealnym rozwiązaniem. Tak więc przed wami zdjęcie mojej paletki magnetycznej z zawartością, swatche cieni HEAN z poprzednich postów oraz jeden wkład, który mi przybył i też jest w paletce.


 O okrągłych cieniach HEAN już kilka słów powiedziałam, ale przypomnę: nieco się sypią szczególnie mocne perły, ciekawa mokra formuła cieni perłowych, wysoka pigmentacja, czarny kolor mnie powalił na kolana, świetnie się łączą ze sobą oraz cieniami innych firm.



 Żeby jeszcze pozostać przy tej samej firmie pokażę Wam swatche cieni, które są do kupienia w poczwórnych paletkach - mowa o tych w prostokątnych foremkach, które postanowiłam również wyjąć i przenieść do magnetycznej.


 Niestety żaden z tych cieni nie ma swojej nazwy, ale paleta, w której były to: Hight Definition kolor 412 GREY GLOW (cena 14,99). Cienie w całości są perłowe. Zaczynając od numeracji ze zdjęcia:

 1. BARDZO ciekawy kolor! Szczerze to nie jestem w stanie go dokładnie opisać a na zdjęciu też nie wyszedł taki jaki jest w rzeczywistości. Dla mnie osobiście jest to połączenie chłodnego, szarego brązu z odrobiną złota, ale posiada srebrne, delikatne drobinki. Zdecydowanie najciekawszy i najładniejszy cień z całej tej palety choć moim zdaniem nie pasuje do reszty, a na 100% nie do "różu" spod dwójki...
 2. Trójwymiarowy cień - jeśli pada na niego światło jak widać na zdjęciu opalizuje na różowo, jeśli światła nie ma wygląda na biały albo prawie go nie widać poza lekkim połyskiem. Ciekawy, ale nie trafił jakoś w moje gusta, kiedyś miałam podobny z innej firmy i rzadko używałam.
 3. Typowy biały rozświetlający, perłowy cień. Nie ma w nim nic nadzwyczajnego choć wiadomo, że w każdej kosmetyczce przyda się taki zwyklak.
 5. Cień, który w tej palecie (Grey Glow) sypie się najbardziej. Jeśli chodzi o jego kolor to nic nadzwyczajnego - perłowa czerń z lekkimi srebrnymi drobinkami. Osobiście dla mnie jeśli czerń to raczej matowa.
 Jeśli chodzi o cienie HEAN to tyle, więcej nie mam, ale opiszę wam jeszcze Glazela oraz podany Ruby Rose.
 6. Były to kiedyś dwa cienie z mojej pierwszej palety. Przez długi czas używałam ich do brwi mieszając jeden z drugim. Pewnego dnia zdecydowałam się i odważyłam połączyć je w jeden - udało się i od tej pory malowanie brwi jest o wiele szybsze. ;)
 4. Był to cień sypki, którego nazwy nie znam, ponieważ wygrałam go w rozdaniu. Tak naprawdę przeniosłam go na próbę żeby zobaczyć czy uda mi się z przetapianiem cieni do foremek. Mocno opalizuje, posiada srebrne drobinki, trochę się sypie, bo w zasadzie jest to bardzo drobno zmielony brokat połączony z pigmentem. Na pewno go do czegoś wykorzystam, bo kolor jest przepiękny a od kiedy jest "prasowańcem" o wiele wygodniej się go używa. Najlepiej nakłada mi się go palcem.

 Jeśli już jesteśmy przy temacie GLAZELa to pokażę resztę zdobyczy od nich.


 Cień sypki, perłowa czerń. Mogę na jej temat powiedzieć tyle, że bardzo rzadko jej używam i powtórzyć się, że wolę maty. On jak wdać daje srebrną poświatę co znowu jakoś mnie ku niemu nie ciągnie...
 

 Jak na razie najładniejsze srebro jakie miałam w rękach - okej sypie się, trochę, ale to jaki efekt daje rekompensuje wszystko, moim zdaniem - cudak.

 Przepiękny prawda?? Nic więcej mówić nie trzeba, wystarczy spojrzeć. Ten kolor jest przepiękny niestety na wszystkie cienie firmy Glazel trzeba uważać gdy chce się je połączyć z inną marką, mogą pojawiać się plamy przy blendowaniu.

 
 Chciałam go sprzedać zrazem z matami prasowanymi, ale zdecydowałam, że jednak sobie go zostawię. Ma delikatny kolor oraz daje subtelne rozświetlenie. Jest to raczej róż na policzki i tak go przy okazji używałam. Gdy się muśnie i nie nałoży zbyt dużo wygląda naturalnie, tych drobinek nie widać prawie w ogóle pozostawia zdrowe rozświetlenie policzka.

 To wszystko o Glazelowskich cieniach, przejdźmy do MY SECRET. W ich asortymencie możemy znaleźć cienie sypkie o wykończeniu perłowym, prasowane również perłowe oraz maty. 
 


  Sypkie STAR DUST, które posiadam:
 1. Numer 11, znowu czerń! Znowu rzadko używana! Znowu drobinki! Chociaż pigmentacja WOWOW więc na pewno zostanie używany i to nie raz i nie dwa, poza tym drobinki może i są intensywne, ale nie jest ich dużo, zakład, że przy blendowaniu same się stracą. ;) 
 2. Numer 5, bardzo ładny, chłodny odcień, po prostu perełka do rozświetlania wewnętrznego kącika albo środka powieki!!!
 3. Numer 6, WOWOWOWOWOWOW piękny co? Sami spójrzcie, swatch broni się sam. Piękny brąz opalizujący, no majstersztyk! :D
 4. Numer 2, bardzo przypomina mi cień firmy BIKOR, ale jego swatch będzie później. Jest to żółty sypacz, lubi się rzucić gdzie popadnie, najlepiej nakładać palcem, bo z pędzla może sfrunąć tym bardziej przy strzepywaniu. Dosyć suchy i drobinki ma bardziej brokatowe, moim zdaniem najlepiej nakładać bezpośrednio na bazę żeby miał się do czego przykleić.


  5. Numer 7, genialna, żywa, jasna zieleń. Pięknie rozświetla spojrzenie, nie jest nachalna. Troszeczkę traci się przy rozcieraniu lub łączeniu z innymi kolorami, lecz to nie problem, bo jest możliwość dołożenia bez obaw o efekt końcowy makijażu. Idealnie prezentuje się z brązami, śliwkami i oberżynami.


 6. Numer 8, ciemna, leśna zieleń. Bardzo ciekawy cień i równie chętnie używany. Zazwyczaj ląduje w zewnętrznym kąciku oka albo na dolnej powiece.

 To tyle z sypkich, przyjdźmy do prasowanych.


 1. Numer 505 Matt, idealny rozcieracz w załamaniu powieki, ponad, w wewnętrzny kącik, pod łuk brwiowy. Ten rodzaj cienia albo ten konkretny to must have w kosmetyczce każdej kobiety a w połączeniu z 506 oraz jakimś cieniem perłowym np. 101 stworzyć możemy idealny makijaż dzienny czy do pracy czy do szkoły.
 2. Numer 512 Matt, równie przydatny jak 505, lecz jest to już pudrowy róż, idealnie sprawdzi się do makijaży dziennych, ale do rozcierania już nie w każdym przypadku.
 3. Numer 506 Matt, tak jak wszystkie cienie My Secret cechuje go wysoka pigmentacja. Świetnie łączy się z każdym cieniem, a jego uniwersalny kolor właściwie do każdego makijażu może być wykorzystany.
 4. Numer 101 Pearl, idealny do rozświetlania wewnętrznego kącika lub co tam sobie lubicie rozświetlać. :D Ja używałam go w niewielkich ilościach również na szczyty kości policzkowych w zastępstwie rozświetlacza.
 5. Numer 103 Pearl, tak jak poprzednik - nic dodać, nic ująć.
 6. Tu się nam wkradł cień firmy MIYO, jak na razie jedyny z ich firmy, ale obstawiam, że jeszcze kilka zagości u mnie w kufrze tym bardziej jeśli dokupię paletę magnetyczną. Co do tego cienia, nazwy Temper mogę powiedzieć, że jest on niego tępy i nie ma tak przyjemnej formuły jak My Secret, kolor natomiast ciekawy i na pewno będę go używała - tak jak dziś. ;)


 7. Numer 511 Matt, geniusz nad geniuszami matowych żółtych cieni, za cenę 7zł chyba lepszego nie znajdziecie. Widać mój jest po przejściach, ale to nie przeszkadza w używaniu go. Idealny do makijaży artystycznych a w połączeniu z Duraline i niecodzienną kreskę wykonamy.
 8. Numer 514 Matt, moja nowa zdobycz, kupiłam go podczas na przecenie w Naturze za 5zł wraz z 515 i 505. Piękny, intensywny róż i tak jak poprzednik - do makijaży artystycznych czy kreski jak znalazł.
 9. Tym razem wkradł się cień PEGGY SAGE w odcieniu Sweet Berry, bardzo ciekawy cień jak widać nawet ze swatcha, satynowy w kierunku do perły.
 10. Numer 515 Matt, tak jak 511 i 514, nic więcej nie mam do dodania prócz tego, że przepiękny fiolecik!!
 

 Pozostając w temacie matów. Cienie DENI CARTE, były w okrągłym opakowaniu (trio mat nr 23), nawet nie musiałam się zbytnio wysilać przy ich wyciąganiu, bo wypadły sobie same. :D Cienie są idealne w roli rozcieraczy, ale ten najjaśniejszy używam też często do wewnętrznego kącika.


 Cień firmy BIKOR, wspomniany wcześniej przy My Secret Star Dust 2. Mimo, że cena Bikora jest X razy wyższa to cień sam w sobie jest mniej intensywny. Nie powiem, że jestem zawiedziona, ale gdybym mogła go "zmacać" a potem miała wybrać między nim a My Secret to odpowiedź nasuwa się sama. Tak czy owak B103 nałożony na mokro z Duraline to bajka.


 Na koniec o dwóch moich paletach. Na pierwszy rzut idzie perłowa piękność za niską cenę - MUA Heaven&Earth! Gdyby posiadała również maty byłaby moim ideałem do dzienniaków, niestety nie lubię makijaży w pełni wykonanych perłowymi cieniami więc gdy po nią sięgam dorzucam jeszcze jakiś macik. Nie mniej jednak paleta godna polecenia i Wy dobrze o tym wiecie!!


 Jedyny Sleek, którego uważam, że warto kupić. Miałam w swojej kolekcji 5 palet tej firmy i z nich została mi tylko Darks. Cienie są fenomenalne, trochę się sypią, ale gama kolorystyczna trafia w mój gust w 90%, nie w stu dlatego, że brak tam dla mnie cienia w stylu 505 My Secret. W palecie mamy dwa cienie "cieliste" niestety jeden jest zbyt ciemny a drugi ma za dużo żółtych tonów. Polecam, bo widać pigmentacja najs!!

 I tym samym dobrnęliśmy do końca. Mam nadzieję, że nikt po drodze nie usnął, nie wyłączył strony albo nie umarł z nudów! :D

Oczywiście dajcie znać czy post Wam się spodobał i czy posiadacie, któryś z wymienionych produktów!

Trzymajcie się ciepło! :*

poniedziałek, 3 marca 2014

#11 Recenzja - ACCENTRA & NIVEA ochronne produkty do ust

Witajcie!

 Zabieram się za bloga i mam pewien plan, o którym już dziś wspomniałam na facebooku. Moim celem na najbliższy czas są dwie recenzje (SENS.US oraz MAGIC FOOT PEEL) i lekka pogadanka o moich cieniach podejrzewam, że znajdą się swatche, makijaże i nie zabraknie kilku słów ode mnie. 

 Dzisiaj natomiast chciałabym się z Wami podzielić opinią na temat trzech produktów do ust, które mają za zadanie je chronić i nawilżać. Tak wieeeeem... zaraz zostanę zlinczowana, że mogłam to zrobić jeszcze w okresie zimowym, ale i tu mam swój argument przygotowany! Czy nie uważacie, że usta zasługują na to by dbać o nie i nawilżać przez cały rok? Otóż właśnie.

 Dwa balsamy, o których mam zamiar powiedzieć kilka dorwałam w Douglasie, a jeden w Rossmannie choć nawet ostatnio widziałam go w Biedronce! :) Zatem zaczynajmy!


  •  BALSAM DO UST FIRMY ACCENTRA JAGODOWY
 Kupiłam go - jak już powyżej wspomniałam - w Douglasie za cenę 7 złotych, ponieważ Pani sprzedawczyni nakręciła mnie mówiąc, że jest promocja. W tamtym okresie akurat nie miałam nic czym mogłabym ochronić swoje usta dlatego zdecydowałam się go wziąć i... serdecznie dziękuję tamtej Pani, że mnie namówiła, bo jest (był) to mój ulubieniec do momentu aż się nie skończył. "Smaków" było kilka, spośród takich jak kiwi, mango oraz jagody, którą z tego co pamiętam Pani określiła jako czarną porzeczkę skusiłam się właśnie na ten. Szczerze to do tej pory nie wiem w końcu czy to jagoda czy czarna porzeczka, bo na opakowaniu napisane jest Blueberry (jagoda, borówka), ale zapachem i "smakiem" bardzo faktycznie przypominał czarną porzeczkę. Tak czy owak, ja go kupiłam jeśli mnie pamięć nie myli to na początku 2013?? Kurcze on naprawdę na długo mi styknął i aż nie potrafię dokładnie podać Wam daty a zazwyczaj pamiętam takie rzeczy... To było długo długo przed założeniem bloga! Dobra mniejsza... w każdym razie załamałam się jak poszłam ponownie do Douglasa, bo chciałam go kupić jeszcze raz i okazało się, że była to seria letnia zeszłego roku (drugi raz byłam pod koniec października 2013)!!! Pani jednak poleciła mi inny balsam tej samej firmy, lecz o tym za chwilę, ponieważ to już druga pozycja mojej recenzji. Ten z serii letniej wspominam niezwykle dobrze. Idealnie działał na moje usta i mimo tego, że miał 8g pojemności to był mega wydajny, bo jeszcze dzieliłam się nim z kumpelą!! Co chwila smyrałam go na usta jak siedziałam w domu i czułam, że coś niedobrego się z nimi dzieje, nakładałam go regularnie na noc do spania... ja go chcę znowu! :C Błagam o informacje, czy ten produkt będzie jeszcze dostępny może znów na lato albo może jest gdzieś dostępny online? PISZCIE!!!! 


 Jak widzicie na zdjęciach, których dodałam - opakowanie pozostawia wiele do życzenia dlatego, że nie obchodziłam się z nim zbyt delikatnie, jak nosiłam w płaszczu to czekając na autobus skrobałam folijkę z matrioszką jeszcze dodatkowo podklejałam ją taśmą obustronną żeby wyglądała choć trochę wyjściowo! :D Dołączam również zdjęcie tego ile mi pozostało w tym małym choć niesamowicie pojemnym opakowaniu - malutko dlatego jeszcze raz apeluję o informację na temat tego cuda!!

  • BALSAM DO UST FIRMY ACCENTRA WANILIOWY
 To wspomniana druga pozycja tej firmy. Zakupiłam go również w Douglasie, w październiku, za cenę 9zł. Pojemność już o prawie połowę mniejsza niż u poprzednika 4.2g a i cena poszła w górę... Tym razem też opakowanie mamy inne. Producent zastosował zwykły sztyft jak przy pomadkach ochronnych. Przyznam, że jakoś nie mam ulubionego rodzaju opakowania jeśli chodzi o te produkty do pielęgnacji więc było mi to obojętne gdy kupowałam. Bardzo ubolewałam, że nie ma już wersji letniej, ale stwierdziłam - no zobaczymy, ta sama firma tylko wersja na zimę, ocenimy. Niestety produkt nie umywa się do owocowego, nie jest już tak dostosowany do moich ust, przypomina mi zwykłą pomadkę z Isany tylko trochę bardziej trwałą. Nie wtapia się tak dobrze w moje usta i do tego stał się mniej wydajny. Po poprzedniku byłam nastawiona na to, że bardzo długo będę mogła cieszyć się tym produktem a tu się okazało zupełnie co innego... Niestety po tygodniu dosyć intensywnego używania podczas zaczynających się mrozów pozostało tyle co na zdjęciu poniżej... 


Ja wiem, że i produktu jest mniej niż wcześniej, ale kurcze - tydzień??? To na miesiąc musiałabym kupić sobie takich cztery za cenę 9zł, czyli wyniosłoby mnie 36zł na pomadkę ochronną gdzie w poprzedniej wersji przypomnę, że starczyła mi prawie na rok i kosztowała 7zł. Nie komentuję tego więcej tylko dodam - ja_chcę_wersję_letnią_jeszcze_raz_zakupić.

  • BALSAM/MASŁO DO UST FIRMY NIVEA MALINOWY
 Długo mi zajęło się do niego przyzwyczaić. Na początku byłam sceptycznie nastawiona... konsystencja była dziwnie tępa, nie potrafiłam nałożyć tyle ile chciałam, wydawało mi się, że za mało chronił. No, ale najpierw konkrety - pojemność zabija oba produkty Accentry razem wzięte, bo Nivea posiada 16.7g, a cena to około 10zł. Piszę około dlatego, że ja kupiłam go za 11zł w Rossmannie, widziałam też go za 13zł i za 10zł więc trudno mi określić ile faktycznie kosztuje. Moje odczucia teraz: lepszy, wydajniejszy, lepiej smakuje i pachnie niż Accentra w wersji zimowej, ale nie jest to mój ulubieniec. Bardzo odpowiada mi konsystencja, ale w momencie kiedy lekko podgrzeje się pojemniczek. Nie mam na myśli wkładania go do mikrofalówki czy podgrzewaniu przy świecy albo w garnku! Mam zdecydowanie lepsze doświadczenia z jego formułą gdy nosiłam produkt w kieszeni spodni niż na przykład w torebce. Najnormalniej w spodniach temperatura od ciała lekko wpływała na jego konsystencję i nie miałam problemów z aplikacją. Gdy nosiłam go w miejscu gdzie nie miał styczności z ciepłem zdażało mi się nie nakładać tyle ile bym chciała albo było większe prawdopodobieństwo pozyskania efektu jasnych ust. Produkt nawilża, ale nie tak jak bym chciała, szybko schodzi z ust choć może jest to spowodowane dosyć szybkim zlizywaniem produktu, bo uwielbiam smak maliny. :D Tak czy owak podsumowując... na pewno kupię go ponownie jeśli nie będę potrafiła znaleźć letniej wersji Accentry albo innego który stanie się moim ulubieńcem. A! Bym zapomniała. Wydajny i wydaje mi się, że dużą rolę gra tu opakowanie.


Zdjęcia są z dosyć dawna, bo teraz już sięgnęłam denka na środku - standard. :D


Oczywiście dajcie mi znać 
czy owe produkty znacie
czy używacie
czy macie zamiar
i czy podoba Wam się taka zbiorowa recenzja!


ja całuję i...

Trzymajcie się ciepło! :*